sobota, 17 października 2015

NaruHina z dedykacją dla Majki Przesmyckiej „Miłość. Nie było, a jest.


Dzień w dzień od zawsze jadłem ramen w Ichiraku. Nie było dla mnie nic lepszego. Kochałem ranen.
Sobotnie po południe zapowiadało się bardzo dobrze. Razem z Sasuke i Sakurą jadłem obiad. Oczywiście namówiłem ich na wizytę w Ichiraku i jedliśmy ramen. Znaczy Sasuke wziął zupę Miso. Zupełnie nie rozumiem dlaczego ten drań nie lubi ramenu...
Minął tydzień odkąd skończyłem osiemnaście lat. Stałem się bardziej popularny, wydoroślałem. Z pewnymi sprawami nadal miałem problem ale starałem się zachowywać jak przystało na mój status... Jednak nadal byłem samotny. Popularność rosła, nie byłem jak Uchiha ale jednak. Cieszyłem się jak szalony. Różne dziewczyny dawały mi czasami prezenty i latały za mną całymi dniami wykrzykując moje imię. Nawet wtedy gdy chciałem odpocząć ciągle piszczały na mój widok i chciały pogadać. Wiedziałem już jak Sasuke musiał się czuć kiedy i jego to spotykało.
Dwa dni temu rozmawiałem z Sakurą. Wtedy nie wiedziałem jak ta rozmowa zmieni moje życie...
- Co powinnam zrobić? - spytała po dłuższej rozmowie.
- To raczej z Sasuke powinnaś porozmawiać.
- Nie potrafię... mu powiedzieć prosto w oczy.
Nie mogłem pojąć dlaczego ona go tak kochała. Tyle razy ją ranił i złamał serce. A ona nadal się o niego martwi.
- Ja z nim pogadam...
***
Po rozmowie z Sakurą poszedłem na pole treningowe. Domyślałem się, że tam właśnie go znajdę. Gdy znika zawsze jest właśnie tam. W rzeczywistości nie pomyliłem się.
- Sasuke! - zawołałem, przerywając tym samym trwający trening Uchihy.
- Czego chcesz, pierdoło – odparł nieco w złym humorze.
- Chce pogadać.
- Mam to gdzieś – burknął pod nosem.
- Ale to ważne! - szturchnąłem go w ramie.
Szarpaliśmy się i przepychaliśmy. Nie wiem czemu ale zawsze mnie to bawiło. Byliśmy przyjaciółmi. Sasuke nie okazywał tego ale ja wiedziałem, zawsze wiedziałem co naprawdę czuje...
Wtedy właśnie zauważyłem, że za krzakami chowa się Hinata. Zawsze gdzie się nie pojawię ona też tam jest. Jednak jest inna niż wszystkie. Zawsze trzyma się na uboczu. Nigdy nie podchodzi, a gdy ja próbuje porozmawiać to się czerwieni i ucieka. Zawsze stoi za moimi plecami i patrzy... Nie rozumie czego chciała. Byliśmy przyjaciółmi.
***
Kiedy skończyliśmy się szarpać przyłączyłem się do treningu. Zaczęliśmy rozmawiać o rzeczach błahych, jak obserwacje pogody. Zastanawialiśmy się kiedy znów będzie padać deszcz. Po jakimś czasie postanowiłem zacząć temat dziewczyn..
- Nee, Sasuke... Chciałeś odbudować klan, nie?
- Tak...
- Toooo... Czemu nie rozglądasz się za...
- Naruto... Mów od razu czego chcesz.
Zamurowało mnie. Zaczerwieniłem się. Całe dotychczasowe życie uganiałem się za nią, doszło to tego, że miałem... Chociaż tak naprawdę nigdy jej chyba nie kochałem.
- Bo chodzi o to, że... Wiesz doskonale co Sakura do ciebie czuje... Znaczy chciałem... spytać... Co ty do niej czujesz?
Wydukałem zdanie do końca i chwilę później pożałowałem. Zapanowała cisza. Patrzyłem cały czas na Uchihę, który jakby zbladł bardziej... I odwrócił wzrok.
Czyżby wielki Uchiha się zawstydził?!
- Sasuke? - przerwałem cisze. Nie otrzymałem odpowiedzi. Zbliżyłem się do niego o parę kroków i chciałem położyć mu dłoń na ramieniu. Odtrącił moją rękę i czerwony jak burak odwrócił się do mnie plecami.
- Idź lepiej zajmij się Hinatą – burknął cicho pod nosem.
- H-hinatą?! Cz-czekaj... nie zmieniaj tematu, teme! - Minęła chwila nim wszystko zrozumiałem... Znaczy nie wszystko. - Ty... czujesz coś do Sakury, prawda?! HAHAHAHAHAHAHA... Kto by pomyślał, że jesteś taki wstydliwy, Sasuke!
- Nie jestem! - spojrzał na mnie, robiąc groźną minę. Chwycił mnie za bluzę i przyciągnął bliżej. Patrzyliśmy sobie w oczy. - Co ty możesz wiedzieć?!
- Sasuke, uspokój się! Chcę wam tylko pomóc!
- Wam?! - oburzył się. - Czyli to ona cię tu nasłała?!
- Nie... Ja sam chciałem...
- Sam! Też mi coś! - Uderzył mnie w twarz pięścią. - Idź do Hinaty, a nas zostaw w spokoju! - Wraz z końcem zdania zniknął w kłębach dymu, a ja leżałem na ziemi z rociętym łukiem brwiowym.
***
Po tym zajściu poszedłem do Sakury zdać raport. Oczywiście Haruno nie była zadowolona.
- Naruto... Mogłeś być delikatniejszy... - odezwała się zażenowana.
- Wiem. Ale jedno nie daje mi spokoju.
- Co takiego? - spytała zainteresowana.
- Chodzi mi o mi o to co powiedział... Znaczy... Czy Hinata... Czy ona i ja...
Zaczęła się śmiać. Zirytowało mnie to.
Powiedziałem coś głupiego?
- Sakura-chan...
- Przepraszam – próbowała się uspokoić, bez większego skutku. - Po prostu ja... myślałam, że ty wiesz, że... ona od dawana...
- Słucham?! - wydarłem się zaskoczony.
- Ty naprawdę nie wiesz? - nagle spoważniała.
- Ale co, dattebayo?!
- Spokojnie, Naruto. Hinata jest w tobie zakochana od dziecka... Nie zauważyłeś, że zawsze cie obserwuje?
- To zauważyłem ale nie wiedziałem czemu...
- Głupi jesteś, Naruto.
***
Niewiele rozumiejąc postanowiłem wrócić do domu i pomyśleć o wszystkim. Najbardziej ciekawiło mnie czemu Sakura się ze mnie śmiała...
Po drodze zorientowałem się, że znowu ktoś mnie śledzi. Domyśliłem się, że to Hinata. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Zatrzymałem się dopiero pod domem. Otworzyłem drzwi.
- Może wejdziesz na harbatę? - zawołałem. Odwróciłem się tyłem do drzwi i uśmiechnąłem szeroko.- Hinata, wiem, że tam jesteś.
Usłyszałem szelest w krzakach i zobaczyłem ją. Miała zaróżowione policzki i nieśmiałe spojrzenie.
- Naruto-kun – odezwała się tak cicho, że ledwo byłem w stanie ją usłyszeć. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Nagle poczułem, że się rumienię.
Jest taka słodka z tymi różowymi policzkami.
Zaprosiłem ją do środka.
Ze spuszczoną głową usiadła na krześle w jadalni. Wtedy po raz drugi pomyślałem, że naprawdę jest słodka. Zaśmiałem się cicho. Spojrzała na mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższy czas.
Przypomniały mi się słowa Sakury: „Ona cie kocha...” Ostatnie słowo odbiło mi się echem w głowie... Większeść swojego życia uganiałem się za Sakurą, a pod nosem miałem równie piękną dziewczynę. Była tylko trochę nieśmiała...
- Nee... Hinata?
- N-naruto-kun... - spaliła buraka. Naprawdę wyglądała słodko. Wyciągnąłem rękę w jej kierunku. Musnąłem czubkami palców jej dłoń, po czym objąłem dłońmi jej twarz. Zamknęła oczy. Nie wiem dlaczego ale wprawianie jej w zakłopotanie było całkiem przyjemne... Zbliżyłem swoją twarz do jej.
- Hinata... - szepnąłem łagodnie. Na co poruszyła się nerwowo i zagryzła wargę. Spojrzałem na jej usta... Poczułem nagłe podniecenie w spodniach. Pierwszy raz poczułem coś tak intensywnego.
Czy to jej bliskość tak na mnie działa?
Przybliżyłem się do niej jeszcze bliżej i pocałowałem ją delikatnie w usta.
Zesztywniała.
Kiedy odsunąłem się od niej była cała czerwona i zaciskała powieki. Zaśmiałem się cicho. Hinata nachyliła głowę, tak że grzywka zasłaniała jej piękne oczy.
- Spokojnie, Hinata... - szepnąłem jej do ucha. Na dźwięk mojego głosu podskoczyła i szybko wybiegła z mieszkania. Przez chwilę stałem nieruchomo zastanawiając się co się właściwie stało...
Dlaczego ją pocałowałem?
Po chwili ruszyłem za nią. Daleko nie uciekła. Złapałem ją kilka uliczek dalej. Złapałem ją za rękę. Nie szarpała się. Stała tyłem do mnie.
- Hinata... Zrobiłem coś nie tak? - spytałem łagodnie. Dziewczyna strasznie się spięła. - Hinata...
- N...Naruto-kun – zaczęła się jąkać. Miałem ochotę znów się zaśmiać ale powstrzymałem się aby spróbować z nią porozmawiać. - Ja... po prostu...
- Hinata... Oddychaj... Nie musisz się bać. Wróćmy do mnie i porozmawiajmy na spokojnie...
Przyciągnąłem ją bliżej do siebie i obróciłem ją przodem do mnie. Chciałem spojrzeć jej w oczy ale opuściła głowę. Wyciągnąłem, więc do niej dłoń. Ująłem jej podbródek w trzy palce i podniosłem jej głowę. Spojrzała mi prosto w oczy. Zarumieniłem się...
Wiedziałem, że nic mi nie powie. Postanowiłem sam zadziałać w tej sprawie. Przytuliłem Hinatę do siebie. Wziąłem ją na ręce. Wtuliła się we mnie, chowając głowę w mojej bluzie. Razem z Hyuugą wróciłem do domu.
Po drodze spotkaliśmy zdziwioną Sakure. Heh...
***
Zatrzasnąłem za sobą drzwi. Zaniosłem Hinate do salonu. Wtulała się we mnie jakby się bała, że ją puszcze. Położyłem ją na kanapie, raczej próbowałem, bo nie chciała mnie puścić. Jak na ironie losu podobało mi się to. Strasznie podniecał mnie fakt, że trzymam ją w swoich ramionach.
Kiedy wreszcie udało mi się od niej uwolnić udałem się do kuchni po szklankę wody dla Hinaty, zostawiając ją samą sobie. W drodze po wodę zacząłem się zastanawiać dlaczego w ogóle ją pocałowałem.
Chciałem tego? Ale dlaczego?
Było bardzo przyjemne...
Gdy wróciłem do rzeczywistości nalałem do szklanki wody mineralnej i wróciłem do salonu. Hinata leżała na kanapie z twarzą wtuloną w poduszkę. Usiadłem koło niej. Postawiłem szklankę na stoliku i pogłaskałem ją po głowie.
Dlaczego?
Miała bardzo piękne, zadbane i delikatne włosy. Były takie gładkie...
- Hinata... - szepnąłem do niej, nachylając się nad jej uchem. - Możemy porozmawiać? - spytałem łagodnie. Odwróciła lekko twarz w moją stronę. Rumieniec nie schodził jej z policzków.
Zawsze tak przy mnie ma? Próbowałem sobie przypomnieć.
- Naruto-kun... - jęknęła. Usiadłem prosto, cały czas wpatrując się na nią. Po chwili również usiadła ale nie patrzyła na mnie. Wodziła wzrokiem po pokoju.
Czym jest tak zdenerwowana? Mną?
- P-przepraszam – odezwała się nagle. Byłem zaskoczony. Za co mnie przepraszała?
- Za co? - spytałem. Denerwował mnie fakt, że nie chciała na mnie spojrzeć.
- Za to, że uciekłam...
- Masz, napij się – podałem jej szklankę. - Nie musisz się tak denerwować.
- Wiem – odparła. Wzięła do rąk szklankę z wodą. Ręce jej się trzęsły. Upiła kilka sporych łyków i głęboko westchnęła. Obserwowałem ją, zaciekawiony jej czynnościami.
Jest nawet zabawna... ta jej niepewność.
- To ja powinienem cię przepraszać. Nie powinienem tak znienacka... cię.. - słowa ugrzęzły mi w gardle. Poczułem jak w spodniach zrobiło mi się ciasno. - P..pocałować. - Wydusiłem z trudem i zalałem się czerwienią na twarzy. Hinata spojrzała na mnie.
Wreszcie!
Musiałem się z nią w końcu jakoś dogadać.
- Hinata...
- Tak, Naruto-kun...
- Hinata, ja... Rozmawiałem o tobie z Sakurką... Wiesz... Powiedziała mi, że ty..., że coś..., że coś do mnie czujesz...
Zakryła twarz dłońmi.
Nie! Nie tego chciałem...
Wyciągnąłem ręce. Złapałem jej dłonie i odkryłem twarz. Spojrzałem jej prosto w oczy.
- Nie ma w tym nic złego... Nie masz czego się wstydzić...
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Naruto-kun...
- Tak?
- A ty... Czy ty do... m-m-mnie... - Z jej jąkaniny zrozumiałem o co jej chodzi. Pytała mnie o moje uczucia do niej. Miałem tak po postu powiedzieć jej, że ją kocham? Sam nawet nie byłem pewien, nie wiedziałem czy to co czuje to miłość do niej. Nie myślałem o tym nawet.
- Hinata... Lubię cię... bradzo... - Nie wiedziałem jak to ubrać w słowa. - Będę szczery i powiem, że nie wiem. Nie myślałem o tym je...jeszcze. - Znów odwróciła wzrok.
Cholera!
- Potrzebuje czasu... Hinata...
Nagle wstała i powoli ruszyła w stronę drzwi. Stanęła w progu.
- Rozumiem. Porozmawiamy innym razem.
Zniknęła.
Wystraszyłem ją? Nie...chyba nie...
Dawno zniknęła gdy ja nadal w osłupieniu patrzyłem w kierunku drzwi. Nie rozumiałem dlaczego tak nagle wstała i spokojnie wyszła...
Czy ona głęboko wierzy..., że jej uczucie jest odwzajemnione? Sam nie widziałem jak to się potoczy...
Była taka spokojna... Zawstydzona ale jednocześnie pewna swojego... Ona zauważała to czego ja nie potrafiłem zrozumieć?
Hinata...
***
Następnego dnia wstałem rano normalnie. Poszedłem wziąć prysznic. Ubrałem się. Następnie ruszyłem do kuchni. Podczas przygotowywania śniadania, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Kto o tej godzinie...?
Poszedłem otworzyć drzwi. Osobę, którą tam zobaczyłem była ostatnią jakiej bym się spodziewał o tej porze. W progu stała Hinata. Głęboko oddychała. Chyba biegła. Miała zaróżowione policzki.
- Hinata?
- Naruto-kun – wydyszała, nieśmiało spoglądając na moją zdziwioną twarz.
- Stało się coś, Hinata? - spytałem zaciekawiony, lekko się uśmiechając.
- Mogę wejść? - odpowiedziała pytaniem. Przez chwilę nie wiedziałem jak zareagować.
- J-jasne – odparłem w końcu. Zaprosiłem ją do środka. Zaprowadziłem do kuchni i zaproponowałem Hinacie wspólne śniadanie, odmówiła. Podobno jadła przed wyjściem, więc postanowiłem zaparzyć herbaty. Tym razem na szczęście nie odmówiła.
Gdy już siedzieliśmy przy stole Hinata nadal nie odezwała się ani słowem. Czerwona na twarzy trzymała w dłoniach kubek gorącej herbaty. Delikatnie dmuchała by lekko wystygła. Odkąd weszła do kuchni cały czas miała spuszczony wzrok...
- Hinata... - odezwałem się pierwszy. Podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. Po czym wstała i stanęła za moimi plecami. - Hinata? - Cisza. Zacząłem się zastanawiać co ona takiego wymyśliła. Zasłoniła mi oczy dłonią.
Jej dłonie były takie ciepłe, małe i delikatne. Poczułem ciśnienie w spodniach.
- Naruto-kun. - Drugą ręką sięgnęła do kieszeni. Nie wiedziałem jeszcze co wyjęła. Poczułem tylko jak wyciąga rękę przed moją twarz. Po chwili ciszy postanowiła odsłonić mi widok. Moim oczom ukazał się mały brelok, przedstawiający dwie minifigurki: Mnie i Hinatę.
- Hinata?
- Weź, proszę... Bez względu na wszystko chciałabym abyś miał coś ode mnie, Naruto-kun... - Mówiła bardzo cicho. Prawdopodobnie była cała czerwona. Bardzo chciałem spojrzeć jej w oczy... dotknąć... pocałować...
Zaraz co?! Dlaczego?!
Sięgnąłem po brelok. Popatrzyłem na niego, trzymając go w dłoni. Hinata nadal stała za moimi plecami. Zapanowała niezręczna cisza. Nie wiem ile czasu minęło kiedy wstałem i obróciłem się do niej. Oczywiście wzrok wlepiła w podłogę. Heh...
- Dziękuję, Hinata. - Ręką odgarnąłem jej grzywkę i ucałowałem ją w czoło. W reakcji spaliła buraka. - Chcesz zostać?
***
Została. Dokończyłem śniadanie. Zrobiłem nam herbatę owocową i znów znaleźliśmy się w salonie. Próbowaliśmy porozmawiać normalnie ale dziewczyna ciągle się peszyła. Gdy na kanapie chciałem się przysunąć i usiąść bliżej, ta się oddalał jakbym miał jej coś złego zrobić.
Nagle znów usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć...
- Sasuke? - zdziwiłem się.
- No co jest, młotku? Nie wpuścisz mnie?
- Em... Nie jestem sam...
- Słucham? Z kim siedzisz? - dopytywał. Zrobiłem się nerwowy i znów poczułem, że robi mi się ciasno.
- Nie ważne! Hehe... Co... cie tu sprowadza? - zacząłem panikować.
Tylko dlaczego?
- Naruto. Uspokój się! Powiedz wreszcie.
- Bo... Hinata... Pijemy herbatę – wydukałem. Miałem ochotę uciekać ale co mogłem robić? On tu, Hinata tam...
- To tak się sprawy mają? -zaczął się śmiać, a ja poczułem się zażenowany, zły, szczęśliwy i podniecony naraz. - Dobra wpadnę później i pogadamy. Zajmij się nią.
Puścił do mnie oczko?! Dlaczego?
Zestresowany wróciłem do Hyuugi, która była równie zestresowana. Usiadłem na kanapie. Nie odzywałem się. Próbowałem się uspokoić.
Ale jak?!
***
Kilka godzin później musiałem pożegnać się z Hinatą. Całkiem dobrze się z nią rozmawiało kiedy już się trochę uspokoiła i zrelaksowała.
Z kieszeni wyjąłem breloczek, który od niej dostałem. Patrzyłem na niego. Zaśmiałem się. Poszedłem na korytarz. Z wieszaka obok drzwi wziąłem klucze od domu i przypiąłem do nich brelok. Następnie wróciłem do salonu. Założyłem bluzę, którą zostawiłem wcześniej na oparciu kanapy.
Wyszedłem na spacer. Przechodziłem obok domu Uchihy. Zatrzymałem się pod jego drzwiami. Wcześniej chciał mi coś powiedzieć. Tylko z czym to miało związek?
Łudząc się, że jest w domu zapukałem do drzwi. Cisza. Zapukałem raz jeszcze i czekałem... i czekałem. Zapukałem po raz trzeci i odczekałem kolejne parę minut. Gdy już chciałem odjeść i odwróciłem się, drzwi uchyliły się. Zdziwiony obejrzałem się za siebie. W drzwiach stał ten sam drań, Sasuke. Coś jednak było inaczej. Nie potrafił sobie tego wytłumaczyć.
- N-naruto? - odezwał się znudzony. Czyżby spał? W ciągu dnia?! Niespotykane!
- Spałeś, Sasuke?
- Można tak powiedzieć... - burknął. - O co chodzi?
- Byłeś u mnie wcześniej... chciałeś pogadać...
- O czym ty bredzisz, pierdoło. Nigdzie dzisiaj nie byłem. Od rana trenowałem. Byłem zmęczony i do teraz odpoczywałem...
- Jak to?! Przecież widziałem. Otworzyłem ci drzwi! Hinata też cie widziała! - wydarłem się, a po chwili spaliłem buraka.
- Była u ciebie? Cały dzień?! No,no, Uzumaki... Nie podejrzewałbym cię o to! - Zaśmiał się.
- Czekaj... Ty serio u mnie nie byłeś?!
- No nie! Mówiłem ci – warknął.
- To kto przyszedł do mnie jako ty? - Niczego już nie rozumiałem. Skoro nie był to prawdziwy Uchiha to kto? KTO?! I dlaczego się śmiał? Po co przyszedł?
O co tu do cholery chodzi?!
- Nie wiem, Naruto. Trzeba to sprawdzić...
***
Najpierw skierowaliśmy się do domu Sakury. Musiała coś wiedzieć. Nie wiem czemu ale byłem wtedy pewien, że to ona. Takie reakcje by do niej pasowały. Z resztą widziała mnie wcześniej jak niosłem ją na rękach do domu.
Razem z Uchihą weszliśmy bez pukania do jej domu. Siedziała
w salonie, popijając herbatę. Miała nogę założoną na nogę.
- Czekałam na was – odezwała się nawet na nas nie patrząc. Jej twarz była śmiertelnie poważna.
- Sakura-chan?
- Naruto... Mów.
- Co?
- Jak daleko zaszedłeś z Hinatą. Nie wmówisz mi, że zaniosłeś ją do siebie do domu, bo miałeś taki kaprys.
Zesztywniałem. Nagle policzki zaczęły mnie szczypać. Spojrzałem ukradkiem na zszokowanego Uchihę.
- Zaniosłeś ją do siebie do domu?! - wrzasnął Sasuke.
- To nie tak... Chwila... Najpierw ty się wytłumacz. To ty byłaś dzisiaj u mnie w domu, prawda?
- Tak. I co z tego?
- Dużo, Sakura – odparł Sasuke, po chwili ciszy dodał. - Nie musiałaś iść jako ja... To było głupie – warknął. Haruno się speszyła. - A teraz... Naruto... Możesz mi wyjaśnić, do cholery wyjaśnić „tę” sprawę? - obrócił się w moją stronę, a ja zacząłem panikować.
***
Trochę zajęło mi wyjaśnienie wszystkiego. Są jednak pozytywne strony tego przesłuchania. Zdałem sobie z czegoś sprawę. Nigdy nie zwracałem na to uwagi. Nawet o tym nie myślałem, a jednak. Byłem zbyt głupi aby to zrozumieć. Zakochałem się w Hinacie szybciej niż to zauważyłem. Ona zawsze stała po mojej stronie. Pokochała takiego jakim jestem i wspierała mnie w moich poczynaniach.
Cholera!
Miałem tylko nadzieję, że nie będzie się na mnie gniewać, że zajęło mi tyle czasu aby zrozumieć...
***
Wieczorem postanowiłem zabrać ją na kolacje. Ubrałem się w najbardziej szykowne ciuchy jakie miałem. Przyszykowałem kolację w domu i rozstawiłem parę świeczek dookoła. Gdy wszystko było już gotowe, wybiegłem z domu. Po drodze kupiłem bukiet kwiatów w pobliskiej kwiaciarni. Serce waliło mi jak oszalałe.
Zatrzymałem się przed drzwiami do jej domu. Szybko poprawiłem fryzurę i ubranie. Trzęsącymi rękoma zapukałem do drzwi. Minęło parę chwil nim otworzono mi drzwi. W progu pojawiła się młodsza siostra Hinaty, Hanabi.
- Naruto? Ależ się wystroiłeś – zaśmiała się.
- Jest Hinata? - spytałem, ledwo wyduszając z siebie słowa aby się nie zająknąć. Nie mogąc liczyć na jej dyskrecje zawołała:
- Hinata! Twój kochaś przyszedł!
Myślałem, że umrę.
Dlaczego akurat ona musiała otworzyć mi drzwi?!
Chwilę później w progu pojawiła się czerwona Hinata wraz z ojcem.
- Dobry wieczór, panie Hyuuga – przywitałem się. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Dobry wieczór, Naruto – odparł Hyuuga.
- Naruto-kun... - bąknęła Hina. Uśmiechnąłem się do niej, po czym zwróciłem się do jej ojca.
- Mógłbym zabrać Hinatę na kolację? - spytałem. Nagle poczułem się malutki. Miałem tylko nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko naszemu spotkaniu. Strasznie się napracowałem by Hinata była szczęśliwa.
- Na kolację powiadasz... - odezwał się ojciec Hinaty. - Dobrze. Ale niech nie wraca zbyt późno...
- Oczywiście! - wręczyłem jej kwiaty. Następnie trzymając ją za rękę udaliśmy się do domu na kolację.
***
Piętnaście minut później byliśmy pod drzwiami. Cały czas trzymałem jej rękę.
- Zamknij oczy... - poprosiłem. Wykonała prośbę. Otworzyłem drzwi i zaprowadziłem ją do salonu. - Możesz już otworzyć.
Nieśmiało otworzyła najpierw lewe oko, a po chwili prawe.
Dookoła były świeczki zapachowe. Stół przykryłem czerwonym obrusem. Po dwóch stronach stołu były fioletowe, duże poduszki aby można było usiąść. Na obrusie znajdowały się dwa talerze i sztućce, dwie szklanki i kieliszki. Obok stołu stało wiaderko z lodem, a w nim szampan.
- Podoba ci się?
- Zrobiłeś to dla mnie? - spytała cicho. Zaśmiałem się pod nosem. Przytuliłem ją do siebie.
- Przepraszam, że jestem głupi... Ale zrozumiałem w końcu co jest dla mnie ważnie. Jestem wdzięczny, że tyle czekałaś. Chciałem zrobić coś dla ciebie, więc zorganizowałem mini kolację...
- To znaczy... - zaczęła. Nie dałem jej jednak skończyć. Pocałowałem ją delikatnie w usta.
- Kocham cie, Hinata. Teraz to wiem.
Usiedliśmy wreszcie do posiłku. Było lepiej niż sobie wyobraziłem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak normalni ludzi. Dla mnie była to nowość. Dla Hinaty chyba też. Wiedziałem jednak, że tak powinno wyglądać nasze życie.
***
Po kolacji odprowadziłem Hinatę do domu aby mieć pewność, że jest bezpieczna. Jeszcze nigdy nie widziałem jej takiej szczęśliwej...
Pan Hyuuga uścinął mi dłoń na pożegnanie. Ona zaś podziękowała za odprowadzenie jej. Chociaż wiedziałem, że dziękowała mi nie tylko za tą drobostkę... Nie było to zwykłe pożegnanie. Zrobiła coś czego nigdy dotąd bym się po niej nie spodziewał. Pocałowała mnie w usta, uśmiechnęła się. Jej ojciec spoglądał to na mnie to na córkę. Cóż mogłem zrobić... Powiedziałem jej, że ją kocham i pożegnałem się z nimi.
Wróciłem do domu. Usiadłem na chwilę w salonie i popatrzyłem na miejsce gdzie niedawno siedziała moja dziewczyna...
MOJA...
Posprzątałem wszystko na szybko. Wykąpałem się i poszedłem spać.
Nowe życie... z Hinatą...
Śniła mi się ONA...
KONIEC
____________________
Wybaczcie, że tak długo  musieliście czekać ale brak neta i nawał sprawdzianów w szkole trochę mnie zatrzymały. Mam nadzieje,  że mi wybaczycie! :C 

Piszcie w komentarzach czy wam się spodobało oowiadanie i zapraszam do czytania moich opowiadana na:
 https://www.wattpad.com/user/Fariss-chan
:*****

poniedziałek, 14 września 2015

SasuNaru 18+ "Na wszystko przyjdzie czas"

            Słonecznego i ciepłego dnia w Konohagakure kończył się właśnie egzamin na Chuunina. Brali w nim udział: Uzumaki Naruto i Uchiha Sasuke. Obaj zdali egzamin. Z tej okazji Naruto postanowił to świętować.
- Nee, Sasuke...
- Co jest, Naruto – odparł Uchiha.
- Może uczcimy to w Ichiraku?! - wykrzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha Naruto. Czarnooki uśmiechnął się trochę i odwrócił wzrok w stronę Ichiraku. Kiwnął głową na znak zgody i obaj ruszyli na posiłek...
- Ja poproszę Ramen! - krzyknął Naruto dopiero co dobiegając do lady. Tuż za nim pojawił się Uchiha.
- Dla mnie kulki ryżowe. - Usiadł z poważną miną.
- Już się robi! - odrzekł sprzedawca.
Paręnaście minut później obaj byli najedzeni. Jednak w Ichiraku nie było jak się zabawić.

- Może przejdziemy się do Barbe-Q? - zaproponował Sasuke. - Napijemy się czegoś mocniejszego.
- Jasne! - odezwał się podekscytowany Naruto. Nieświadomy był tego co go czeka...
Kiedy dotarli już na miejsce spotkali grupkę swoich przyjaciół: Sakurę, Alice (OC), Ino, Nejiego, Shikamaru, Lee oraz Choojiego.
- Siemka! Możemy się dosiąść? - wrzasnął Uzumaki. Jak mogli się nie zgodzić. Razem z Uchihą usiadł obok Shikamaru.
- Piwo proszę! - zawołał czarnowłosy Uchiha.
- Nee, Sasuke-kun. Wiesz co z tobą robi „piwo” - wtrąciła się Ino.
- Tak wiem... Ale dzisiaj opijamy egzamin.
- Udało się wam? - ucieszyła się Alice.
- Jasne! Nie wierzyłaś w nas? - zbulwersował się Naruto.
Wszyscy dobrze się bawili. Dużo pili i dużo śpiewali...
                                                 ***le parę godzin później***
            Sasuke był tak pijany, że nie mógł ustać na nogach. Naruto postanowił zaprowadzić go do domu.
- Wstawaj Sasuke! - próbował doprowadzić przyjaciela do porządku. Ten jednak mamrotał coś pod nosem i słaniał się na nogach.
- Więcej piwa! - zawołał Sasuke. Doczołgał się do krzesła, po czym usiadł na nim. - Piwo proszę! - znowu zawołał. Ładna kelnereczka niechętnie podeszła do Uchihy ze szklanką świeżego piwa. Na twarzy czarnookiego pojawił się uśmiech. Wszyscy zdążyli się rozejść, a biedny Naruto bezradnie patrzył na swojego kumpla, zastanawiając się jak go ogarnąć i zabrać do domu w całości. Uchiha sięgnął po szklankę i wziął kilka dużych łyków naraz. Po czym wziął głęboki wdech i spojrzał w stronę blondyna.
- Napij się ze mną! - zwrócił się do przyjaciela.
- Nie dzięki. Ja już wypiłem dość. Chodźmy, Sasuke - odpowiedział spokojnym głosem.
- Ty mnie wcale nie kochasz! - wkurzył się Sasuke. - Chodź, matole! Takie dobre piwko – dodał.
- Nie!
Zdenerwowany Uchiha rzucił w niego szklanką z piwem. Ten jednak zrobił unik i wszystko wylądowało na ścianie.
                                                       ***pół godziny później***
             Uzumakiemu udało się ogarnąć kumpla i wyprowadzić z Barbe-Q na dwór. Sasuke nadal próbował się szarpać. Blondyn cały czas miał nadzieję, że szybko go stąd zabierze i w spokoju wróci do domu. Uchiha potknął się o kamień i przewrócił się na ziemie.
- Sasuke! - wrzasnął Naruto, który martwił się bardzo o przyjaciela. W tym stanie mogło stać się wszystko. Blondyn podał mu rękę. Uchiha zamiast wstać spojrzał mu prosto w oczy ze szkarłatnymi rumieńcami. Naruto nie wiedział jak zareagować. Stał jak słup soli, odwzajemniając spojrzenie. Czuł się jak bezradne dziecko. Zrobiło im się bardzo głupio. Czarnowłosy po pijanemu miał sprośne myśli. Ponad to od dłuższego czasu czuł coś czego wcześniej nie czuł. Głęboko w podświadomości kochał Naruto.
             Tym razem alkohol oddziaływał na jego wyobraźnie nie bardziej niż fizycznie.
- Kocham cie, Naruto – wypowiedział te słowa z uśmiechem na twarzy i oczyma jak pięciozłotówki. Twarz Naruto zrobiła się czerwona. Zszokowany nowiną, zagubiony w umyśle, blondyn nie potrafił wydać z siebie żadnego słowa. Stali tak i patrzyli sobie prosto w twarz przez dłuższą chwilę...
- Kocham cie – powtórzył Uchiha, sięgając ręką w stronę twarzy blondyna. Zaczął gładzić jego policzek. Zarówno Sasuke jak i Naruto zrobiło się gorąco. Policzki ich piekły. Uzumaki wziął głęboki wdech aby coś w końcu odpowiedzieć. Odepchnął dłoń przyjaciela.
- Słuchaj... - zaczął. - Jesteśmy przy-przyjaciółmi. N-nie wiem co c-ci c-chodzi po g-głowie... - wydukał z trudnościami. Sasuke nic nie odpowiedział. Zerknął raz jeszcze w oczy przyjaciela. Zobaczył w nich podniecenie i strach. Od razu domyślił się, że Naruto czuje to samo tylko boi się przyznać... Może to dla tego, że wypił za mało piwa, pomyślał Sasuke. - Sasuke... Idź się lepiej położyć... - po chwili milczenia Uzumaki przerwał ciszę. Czarnowłosy uśmiechnął się. Oczy nabrały błysku. Wyciągnął ręce i chwycił Naruto za bluzę od dresu i przyciągnął do siebie. Blondyn nie zdążył zareagować. Ich usta się połączyły. Z początku delikatne pocałunki z czasem zamieniały się w rozkosz i namiętność. Sasuke z chwili na chwilę pogłębiał pocałunki. Ich języki ocierały się o siebie, dotykały, sprawiając im dużo przyjemności.
           Naruto zszokowany tym zajściem najpierw opierał się i zaciskał pięści. Z czasem jego mięśnie się rozluźniały i oddał się w wir rozkoszy i podniecenia. Wplótł palce we włosy Sasuke. Uchiha odwzajemnił gest, nie przerywając pocałunków, które stały się bardziej natarczywe...
Blondyn zrobił się bardziej czerwony. Czarnowłosy przerwał pocałunek i spojrzał na twarz Naruto. Pogładził dłonią jego policzek...
- Może pójdziemy do ciebie? - zaproponował Uchiha. Uzumaki nie wiedział co odpowiedzieć. Czarnowłosy przesunął dłoń z twarzy chłopaka przez szyję, klatkę piersiową. Lekko musnął brzuch niebieskookiego, by wreszcie dotrzeć do spodni. Gdy dłoń czarnowłosego dotknęła przyrodzenia Naruto, przeszły go dreszcze. Jęknął cicho przygryzając wargę.
                Blondyn chcąc przejąć inicjatywę dotknął ręką twarzy Uchihy i delikatnie musnął ustami jego usta. Znów zaczęły się namiętne pocałunki. Sasuke cały czas gładził męskość Naruto. Z chwili na chwilę pogłębiały się ich pocałunki. Czuli narastające podniecenie. Naruto urywał pocałunki cichym pojękiwaniem. Czarnowłosy wsunął przyjacielowi rękę do spodni. Nadal dotykał i gładził jego penisa, sprawiając rozkosz. On sam czuł narastające napięcie. Przez myśl przeszedł mu fakt, że właśnie w środku nocy obściskuje się w krzakach z przyjacielem, którego kocha. Sądząc po jego reakcjach, Naruto odwzajemniał to uczucie. Jednak do tej pory trzymał to tylko dla siebie.
Naruto wsunął rękę pod koszulkę Uchihy. Po chwili ściągnął ją z niego. Przejechał paznokciami mu po plecach. Uchihę ogarnęła przyjemność. Cicho jęknął i zdjął blondynowi spodnie... Jego przyrodzenie wskazywało na wysoki poziom podniecenia. Sasuke chwycił jego męskość w dłoń i przesówał ręką wzdłuż członka. Blondyn zaczął jęczeć i ciężko dyszeć. Sasuke chciał przejść do konkretniejszych spraw ale się hamował. Chciał jak najdłużej się zabawić. Przekręcił się z Naruto, tak, że teraz to on leżał na ziemi, na plecach. Delikatnie zaczął lizać jego penisa. Jęki stawał się coraz głośniejsze. Rozkosz zalewała ich ciała. Czarnowłosy przyssał się do jego męskości. Blondyn nie mógł wytrzymać, jęczał w niebo głosy. (W krzakach xDD) Ręce zaciskał w pięści, próbując chwycić się ziemi. Sasuke doprowadzał ukochanego do szaleństwa. Gdy rozkosz osiągnęła szczyt, ciepła, biała sperma wytrysnęła w ustach Uchihy, który wbił pożądliwe spojrzenie w oczy Naruto. Uzumaki cały czerwony odwzajemnił spojrzenie, ciężko oddychając. Sasuke chwycił go za ramiona, ciężko wzdychając przycisnął się do niego, wbijając w ziemie. Naruto leżał pomiędzy rozkraczonymi nogami czarnookiego, który sięgnął tym razem do swoich spodni. Zdjął je. Z bokserek wyłonił się stojący na baczność penis. Blondyn spojrzał na niego i zrobił się bardziej czerwieńszy. Nieśmiało sięgnął ręką w kierunku jego przyrodzenia. Objął je dłonią i zaczął przesuwać nią wzdłuż członka. Czarnowłosy zaczął (był) jęczeć.
             Jednak nie trwało to długo. Obrócił błękitnookiego na brzuch. Wszedł w niego jednym, płynnym ruchem. Naruto zareagował krzykiem. Po raz pierwszy czuł coś tak dziwnego a zarazem tak przyjemnego. Sasuke wnikał w jego wnętrze raz za razem. Jęczeli i czuli taką rozkosz jakiej dotąd nie znali. Ich oddechy były nie równe. Dyszeli, zdychali i pojękiwali od czasu do czasu. Jęki Naruto zachęcały jeszcze bardziej Uchihe.
              Byli spoceni. Żaden z nich nie chciał przerywać. Nie byli w stanie zaczerpnąć pełnego oddechu. Cieszyli się, że było im bardzo dobrze. Przyrodzenie Uchihy robiło się coraz większe i cieplejsze, rozpychając Uzumakiego coraz głębiej... Dotykali się cały czas. Naruto cieknęła ślina z ust. Parę minut później Sasuke doszedł. Naruto poczuł jak rozlewa się w nim ciepły płyn. Sasuke nie mógł się dłużej powstrzymywać. Orgazm wstrząsnął jego ciałem. Krzyczał, jęczał i sapał. Nie przerywał jednak seksu z przyjacielem. Krótko później nawet blondyn doszedł po raz drugi. Uchiha
wyjął członka, co sprawiło, że Naruto wydał z siebie kolejny jęk. Uchiha zaśmiał się cicho pod nosem. Podniósł go i obrócił. Ciężko oddychali.
- Sasuke... - wysapał Naruto ledwo łapiąc oddech. - Ja... - nie zdążył dokończyć. Uchiha rzucił się na niego. Połączył ich usta w pocałunku.
- Chce więcej... - przerwał, po czyn kontynuował pocałunek. Naruto nie zaprotestował. Wręcz przeciwnie. Pogłębił pocałunek. Języki znów ocierały się o siebie. Było słychać ciche pojękiwania. Wpletli sobie nawzajem dłonie we włosy. Ciężko oddychali pomiędzy pocałunkami.
Nie długo później obaj byli zmęczeni. Niedotlenienie zaczęło dawać się im we znaki. Opadli wycieńczeni na ziemi. Nierównomierne oddech, zapach potu i spermy otaczał ich dookoła.
Zasnęli.
                                                                       ***rano***
              Sasuke obudził się pierwszy. Otarł twarz i przetarł oczy. Rozejrzał się dookoła. Sperma, a raczej jej pozostałości zeschły się na ziemi. Obaj byli nadzy.
- Matko... Ila ja wczoraj wypiłem... - powiedział cicho po czym wstał i się ubrał. Miał strasznego kaca, więc wrócił do domu.
Ptaszki śpiewały. Słońce grzało mocno. Temperatura rosła, a nasz Naruto miał włochate sny. Obudził się raptownie, krzycząc imię Uchuhy. Rozbudzony spojrzał wokół siebie. Było pusto... Ani żywej duszy. Po zorientowaniu się, że jest cały goły sięgnął po spodnie. Ubierając się zastanawiał się co on takiego w nocy robił. Zapinając rozporek zauważył białe nasienie. Przez głowę przelciały mu wszystkie wspomnienia z minionej nocy. Przypominając sobie Uchihe na jego twarzy pojawił się rumieniec. Pogrążony w swoich myślach poszedł w stronę domu. Po drodze nie zauważył Ino i Sakury, które przechodziły koło niego.
- Naruto? - zdziwiła się Sakura, po chwili milczenia dodała: - Co ci się stało?
-Eee... Co...? A..nic.. - odparł.
- Ale gdzie byłeś całą noc? - dopytywała się wścibska Ino.
- No w lesie.
- Całą noc?!
- Tak.
- Sam? - zapytała dociekliwie.
-E.. - przez chwile chciał powiedzieć, że nie ale wolał to przemilczeć ze względu na to co się tam wydarzyło. - Tak...Sam
- Przecież nie byłeś pijany...
- Wiem ale zasnąłem w krzakach...
- Haha! Cały ty, Naruto – zaśmiała się Sakura, całkowicie nieświadoma kłamstwa. Na pewno nie chciałaby znać prawdy.
- Dobra, ja muszę lecieć – pożegnał się blondyn.
- Pa! - krzyknęły.
Obydwie były zdziwione tym faktem. Uzumaki nigdy się tak nie zachowywał. Udały jednak, że nic się nie stało i poszły do parku gdzie umówione były zresztą ekipy: Shikamaru, Hinata, Neji, Chooji oraz Lee.
                Kiedy niebieskooki dotarł do domu zaczął się zastanawiać co zrobi gdy znowu spotka Uchihe. Nie wiedział czy jest w stanie spojrzeć mu w oczy.
Sasuke natomiast miał to w głębokim poważaniu. Nie wiedział ile wypił. Nie miał pojęcia jak mogło do tego dojść. Jednak nie mógł się już wzbraniać od uczuć, którymi darzył Naruto. Po chwili namysłu stwierdził, że musi się przewietrzyć, a przy okazji dotlenić.
- Może przejdę się do parku? - pomyślał głośno. Wyszedł z domu zatrzaskując drzwi za sobą. Idąc przed siebie patrzył w błękitne niebo, wspomnienia latały mu po głowie. Naprawdę go kochał.
W parku zauważył przyjaciół.
- Cześć.
- Cześć – odezwali się wszyscy.
- Jak tam nocka? - spytał Neji.
- A dobrze... - nie chciał wspomnieć o Naruto. - W domu spałem.
- Aha... Cóż. Dziwne. Widziałam Naruto rano. Podobno zasnął w lesie – wtrąciła Sakura.
- Naprawdę? - udawał zaskoczonego.
- Tak – potwierdziła Ino.
                Nagle na dróżce pojawił się Uzumaki.
- O wilku mowa – dodał Shikamaru.
- Cześć Naruto-kun – odezwała się Hinata. Naruto odwrócił wzrok. Spojrzał na nią, potem spostrzegł Uchihe i zrobił się czerwony. Poczuł nagłe podniecenie... Czarnooki również poczuł się trochę nieswojo...
- Naruto... Podobno spałeś w lesie? - spytał Sasuke, ciekaw odpowiedzi.
- No tak... - powiedział cicho.
- Dziwnie się zachowujcie... Powiecie w końcu prawdę? - zorientował się Shikamru. Sasuke i Naruto spojrzeli po sobie.
- No, bo.... - zaczął Naruto.
- No, bo ja... kocham Naruto – dokończył Sasuke. Wszyscy osłupieli. Stali z otwartymi ustami. Nie wiedzieli co powiedzieć...

KONIEC
______________________________
 od autorki:
Kolejne opowiadanie!! Znowu jest 18+. Nie ukrywam, że wszystkie następne również będą takie... Oczywiście mogą zdarzyć się takie rodzynki, które będą bez scen erotycznych.
Mam nadzieję, że wkrótce stanę się lepszą pisarką. :D
Komentujcie czy wam się podoba czy nie! :D 

niedziela, 6 września 2015

"Pomiędzy miłością a zemstą" +18!! Sasuke x Juugo x Naruto

         Sasuke spędzał popołudnie jak zwykle u siebie w kryjówce. Odkąd opuścił Konohe zaczął się staczać. Zyskał status złoczyńcy. Jednak jak zawsze miał to w głębokim poważaniu. Pragnął zemsty, której nie mógłby ziścić pozostając wraz z przyjaciółmi. Kochał swojego przyjaciela Naruto. Strasznie za nim tęsknił. Brakowało mu jego ciała co noc... Pieprzyli się prawie codziennie, jednak teraz był bardzo samotny i niewyżyty.

Razem ze swoją nową drużyną odpoczywał po ciężkim treningu. Uchiha często się irytował. Pragnienie i pożądanie (tym bardziej skumulowane) strasznie mu dokuczało. Tego popołudnia BYŁ spokojny ale czuł potrzebę... Silniejszą niż dotychczas.

- Juugo... - po chwili milczenia nie usłyszał odpowiedzi. - Juugo!

Krzyczał jeszcze parę razy ale odpowiadało mu milczenie. Zdenerwowany wyszedł ze swojego pokoju do salonu, w którym znajdowała się reszta drużyny. Karin, Suigetsu oraz Juugo byli zafacynowani nowym przedmiotem. Sasuke podszedł do nich i szturchnął kumpla w plecy.

- Co chcesz, Sasuke? - spytał Juugo.

- Chciałem pogadać. Wołałem cię – odparł wkurzony Uchiha.

- To mów.

- Na osobności.

- Za chwilę.

- Teraz – wycedził przez zęby. Czarnooki poirytowany zachowaniem Juugo stał się bardziej impulsywny. Chwycił go za kołnierz i zaczął ciągnął go w stronę swojej sypialni. Zaskoczony jasnowłosy na początku nie protestował. Gdy zorientował się gdzie zmierzają i co go czeka zaczął bezsensowną szarpanine. Koniec końców wylądowali oboje w jednym pomieszczeniu. Sami...

- Co chcesz znowu?! - wrzasnął Juugo jak tylko Uchiha go puścił. Usiadł na łóżku i spojrzał na przyjaciela.

- Jak mówiłem, musimy pogadać... - odparł drapiąc się po głowie. Juugo już widział o co chodzi. Lekko zdezorientowany postanowił nie drażnić go bardziej. Wziął głęboki wdech, rozluźnił mięśnie i usiadł na fotelu po drugiej stronie pokoju.

- Mów, więc co chcesz... - napąknął pod nosem.

- Śpieszy ci się? - spytał drwiąco, próbując go sprowokować.

- Owszem, Sasuke – odparł spokojnym głosem. Spojrzał w stronę okna, za którym widać było nadchodzące ciemne chmury. Uchiha zaśmiał się pod nosem. Siedzieli chwilę w kompletnej ciszy. W głowie Sasuke pojawiły się sprośne myśli, a na twarzy pojawił się lekki rumieniec. Jasnowłosy od razu spostrzegł co się święci.

- Chciałeś pogadać...

- Wiem. Spokojnie – przerwał mu czarnowłosy. Wstał i ruszył w stronę brązowookiego. Stanął za jego plecami i oparł się o jego barki rękoma. Nagle do pokoju weszła Karin.

- Juugo! Chodź na... ch...chwilę – zamarła spoglądając w ich kierunku. W oczach Uchihy było widoczne pożądanie. Karin spaliła buraka i wybiegła z pokoju trzaskając drzwiami. Zarówno Sasuke jak i Juugo nie zareagowali na to co się wydarzyło.

- Co powiesz żebyśmy się trochę zabawili, co? - Głos Sasuke nabrał podniecającego tonu. Brązowookiemu zrobiło się duszno.

- Wiesz, Sasuke ja zawsze ale akurat dzisiaj...

Uchiha przejechał ręką po jego torsie i zatrzymał ją przy spodniach.

- Sasuke... - westchnął. Sasuke tylko się uśmiechnął i przybliżył usta do jego ucha. Polizał jego ucho. Usłyszał cichy jęk.

- He he... Podoba ci się, co? - zaśmiał się delikatnie.

- Sas...uke... Przestań... - próbował protestować choć wiedział, że czarnooki i tak zrobi co zechce.

- Spokojnie... Dzisiaj nic ci nie zrobie... - szepnął do ucha. - Zdejmij mi spodnie – rozkazał lekko zachrypiętym głosem. W głowie Juugo te słowa odbiły się echem. Zesztywniał. Sasuke chwycił jego dłoń, stanął przed nim i nakierował jego dłoń na swoje spodnie. Kiedy ręka wylądowała na jego przyrodzeniu, brązowooki poczuł wybrzuszenie. Jego męskość wskazywała na podniecenie, którego nie jest w stanie powstrzymać.

- No dalej... Zrób to, Juugo.

Jasnowłosy nic nie odpowiedział. Zrobił się szkarłatny. Niechętnie wykonał polecenie. Powoli rozpiął rozporek. Następnie zsunął z niego spodnie. Jego oczom ukazały się niebieskie bokserki przez, które był widoczny penis.

- Sasuke...ja...

- Zrób to – Rozkazał ponownie.

Niechętnie Juugo sięgnął do bokserek i zdjął je z Uchihy. Ten tylko głośno westchnął. Jego męskość stała prawie na baczność. Jasnowłosy nieśmiało wziął do ręki jego przyrodzenie. Powoli przesuwał ręką wzdłuż członka. Słyszał tylko ciche pojękiwanie przyjaciela.

Karin, która wcześniej ich widział pobiegła po Suigetsu i razem zaczęli podsłuchiwać przyjaciół pod drzwiami.

Sasuke wplótł palce we włosy Juugo. Przysunął jego głowę do przyrodzenia.

- Nie chce... - pisnął w miarę możliwości. Uchiha nie odpowiedział. Przysunął jego głowę jeszcze bliżej. Brązowooki przymuszony w końcu zaczął najpierw lizać penisa Sasuke, który wydawał z siebie coraz głośniejsze jęki. Juugo wziął do ust czubek przyrodzenia i zaczął ssać. Czarnowłosy wydał z siebie dość głośny jęk. Dociskał rękami głowę kompana, wpychając swojego członka w głąb jego ust. Juugo tylko głośno wypuścił powietrze, zamknął oczy i poddał się woli Sasuke. Parę minut później Uchiha doszedł w jego ustach. Ciepły, lepki płyn rozlał się w ustach brązowookiego. Sasuke głośno i przeciągle jęknął, zamykając oczy. Juugo odruchowo połknął słoną spermę. Uchiha uśmiechnął się, wyjął swoje przyrodzenie z ust towarzysza i sięgnął po bielizne i spodnie.

- Było aż tak źle? - spytał szyderczo.

Za drzwiami Karin i Suigetsu stali w osłupieniu. Po chwili wycofali się do salonu. Postanowili, że będą udawać, że nic się nie stało i nic nie słyszeli.

- Bardzo śmieszne... - odpowiedział poirytowany Juugo.

***dwa dni później***

Nad kryjówką świeciło słoneczko. Ciepły poranek to jest to co Sasuke lubi najbardziej. Wstał prawą nogą na śniadanie. Z pogardliwym uśmiechem wszedł do kuchni, w której aktualnie znajdowała się Karin wraz z Juugo.

-

cześć! - krzyknął spoglądając na Juugo, a zaraz potem na lodówkę. Juugo spojrzawszy na Uchihę zarumienił się przypominając sobie po raz kolejny to co dla niego zrobił.

- Hej... - mrunął pod nosem, ledwo było go słychać. Karin nic nie odpowiedziała. Przypatrywała się Sasuke. Pokręciła głową i tyle ją widziano w kuchni. Uchiha otworzył lodówkę i przeglądał jej zawartość, zastanawiając się co zjeść na śniadanie. Po chwili wyjął z niej swój ulubiony jogurt z kawałkami czekolady, usiadł naprzeciw brązowookiego.

- Już drugi dzień jesteś jakiś spięty i się nie odzywasz. Weź się wyluzuj! - szturchnął go nogą. Juugo tylko prychnął pod nosem i odwrócił wzrok, podpierając głowę o rękę na stole.

- Nie jestem spięty – odezwał się cicho, Sasuke ledwo usłyszał co kumpel mruknął pod nosem. Uśmiechnął się szeroko,otwierając jednocześnie jogurt.

- Może chcesz... Może masz ochotę na więcej, co? - spytał swoim aroganckim tonem. Blondyn zarumienił się ale nic nie odpowiedział. Na jego nieszczęście Sasuke i tak zrobiłby po swojemu. Uchiha zachichotał i dla własnej zabawy zaczął miziać swoją nogą nogę przyjaciela. Ten nawet nie protestował. Znosił wszystko ze stoickim spokojem... Do czas...

- Sasuke... - westchnął nieświadomie. Ich spojrzenia się spotkały. Do jasnowłosego doszło pożądanie

kumpla i zalała go fala ciepła.

- Możemy iść do mnie? - spytał. Juugo nie zaprotestował. Uchiha szybko dokończył jogurt po czym wstał. Podszedł do towarzysza i pociągał go za rękę.

- To chodź... Dzisiaj ja zrobię ci tą uprzejmość – uśmiechnął się. Juugo kiwnął głową i ruszył za Uchihą do jego sypialni. Znowu...

jak tylko weszli do pokoju brązowooki poczuł intensywny zapach Uchihy, którego nigdy nie czuł tak mocno. Poczuł jak jego męskość twardnieje. Wziął głęboki wdech i wypuścił cicho powietrze z ust.

- Usiądź na moim łóżku.

- Aloe ja... - Zawstydzony Juugo sam do końca nie wiedział co Sasuke dla niego zaplanował. Jednak posłusznie usiadł. Czarnowłosy uklęknął przed nim i oparł ręce na jego kolanach. Zaśmiał się podekscytowany i rozszerzył nogi przyjaciela by uzyskać lepszy dostęp. Następnie zaczął jedną ręką powoli głodzić jego przyrodzenie. Sprzymierzeniec ciężko oddychał i pojękiwał od czasu do czasu. Zamknął oczy i nawet się nie zdążył się zorientować jak Sasuke wsunął mu lewą rękę do spodni. Jęknął. Uchiha uśmiechnął się do siebie i chwycił jego przyrodzenie. Ręką, którą gładził penisa rozpiął rozporek od spodni i lekko je zsunął. Jasnowłosy westchnął i jednym okiem sprawdził co się dzieje. Uchiha z pożądaniem patrzył na penisa. Przybliżył się do krocza Juugo. Ręką przesówał wzdłuż członka. Najpierw powoli lewą ręką, co chwilę przyśpieszał i znów zwalniał ruchy ręki. Jego kompan jęczał, krzyczał, dyszał i płakał. (z nie do końca znanych powodów XD)

- Dobrze ci? - spytał wrednym tonem czarnowłosy. W odpowiedzi usłyszał tłamszony jęk. Sasuke Przygryzł wargę i objął przyrodzenie obiema rękoma i przyśpieszył tempo. Sam dyszał. Był podniecony do granic możliwości. Obaj już trochę spoceni meli podniesione ciśnienie...

- Sasuke, ja... - Urwał w połowie. Uchiha wiedział co chciał powiedzieć. Przyssał się do jego penisa. Juugo wrzasnął, gdy jego orgazm spowodował wytrysk spermy prosto w ustach Uchihy. Czarnooki połknął całość, wstał i spojrzał na leżącego na łóżku przyjaciela. Leżał rozpalony ze szkarłatnymi rumieńcami na twarzy, Spazmatycznie łapiąc powietrze. Sasuke oblizał usta. Z uśmiechem na twarzy stanął na łóżku na kolanach, okrakiem nad Juugo i nachylił się bliżej niego, kładąc ręce na materacu obok głowy przyjaciela, który z zamkniętymi oczamyzaciskał pięści na prześcieradle nadal próbując złapać oddech.

Nagle ich usta się spotkały. Juugo zesztywniał ale nie protestował. Sasuke rozchylił usta przyjaciela swoimi wargami. Delikatnie zaczął pogłębiać pocałunki. Ciche jęki i łapczywe oddechy co chwila przerywały namiętną wymianę śliny. (XD)

Nagle do pokoju wparowała Larin. Stanęła jak wryta. Nie chciała tego widzieć. Przez chwilę pomyślała o tym jak o koszmarze. Jej twarz stała się cała czerwona jak jej włosy.

- Sasuke?! - wrzasnął nie mogąc uwierzyć w to co się działo.

- Wydawało mi się, że zamykałem drzwi – szepnął czarnowłosy.

- Sasuke?! -powtórzyła. Nie czekał jednak na odpowiedź tylko wybiegła z pokoju...

- Okej... - odezwał się Juugo, musnął dłonią twarz Uchihy by zachęcić go do dalszej zabawy. Ten jednak nie miał już chęci...

- Przestań, Juugo... Innym razem dokończymy... - odrzekł cicho. Jego kompan zbladł. Nie do końca rozumiał dlaczego tak nagle mu się odechciało... ale podejrzewał w czym problem...

- A...ale d-dlaczego? - zajęknął się blondyn. Długo czekał na odpowiedź. Całe napięcie, które panowało w pokoju, zniknęło.

- ...Zaplanuje dla ciebie coś niezwykłego.. A teraz idź do siebie – odparł normalnym głosem. Wstał i ubrał się. Juugo zrobił to samo. Następnie wyszedł do siebie w ciszy.

Sasuke stanął pod oknem i zacisnął pięści z frustracji...

Na korytarzu stał Suigetsu wstrząśnięty opowieściami Karin. Jednak miała rację... Sasuke był GEJEM!

***dwie godziny później***

W salonie siedział Sasuke popijając kawę z mlekiem. Z korytarza obserwowali go Karin i Suigetsu. Zastanawiali się zacząć rozmowę. Oboje byli bardzo ciekawscy. Chcieli mieć pewność, że Uchiha jest homo. Z niewiadomych powodów o nic nie czepiali się Juugo, jakby to nie miało znaczenia. Sumasumarom to Sasuke robił mu dobrze, a oni muszą robić wszystko co on im karze... A był on jedynym świadomym, co trapiło ich przwódce.

- Zachowuje się normalnie – szepnęła Karin. Suietsu nie zareagował na jej słowa. Nagle ruszył w stronę kanapy, na której siedział młody Uchiha. Karin nie zdążyła go zatrzymać.

- Hej,Sasuke – przywitał się grzecznie. Ten odstawił kawę na stoli i odwrócił się w stronę kompana.

- Yo – odrzekł beznamiętnie. Trwali tak w bezruchu przez dłuższą chwilę. Karin przyglądała się wszystkiemu z korytarza. Na ich nieszczęście Sasuke był od początku świadomy, że jest obserwowany. Nie przejmował się tym wcale.

- Czemu tak siedzisz? - spytał w końcu Suigetsu.

- A czemu nie? - Zirytował się czarnowłosy. Białowłosy nie miał pojęcia co odpowiedzieć. Strach był silniejszy, nie był w stanie go pokonać. Wydusił z siebie parę słów szeptem.

- Zastanawiam się... Bo Karinpowiedzia... - zaczął jednak nie dane mu było skończyć.

- Zamknij się! Przestańcie się wtrącać i wracajcie do roboty – wkurzył się czarnooki – Ty też Karin!

Dziewczyna stała na korzytarzu jak słup soli. Biła się ze swoimi myślami. Sasuke jeszcze przez chwilę rozmawiał o czymś z Suigetsu, gdy nagle usłyszała wrzaski.

-Tak, jestem gejem...! Kocham kogoś... To nie wasze sprawy i przestańcie się wtrącać! - krzyknął niespodziewanie, wstając z kanapy. Sasuke wpadł w bardzo zły nastrój.

Bardzo kochał Naruto. Chciał wrócić do wioski, wrócić do niego. Ale nie mógł. Zemsta chwilowo była dla niego ważniejsza. Obiecał sobie, że gdy tylko pomści swój klan, wróci do niego i będą już na zawsze razem.

Ale czy Naruto go jeszcze chciał? Przecież zostawił go bez słowa. Uciekł dla zemsty. Zranił go bardzo głęboko. Cały czas wyobrażał sobie co Uzumaki by zrobił gdyby wrócił... Gdyby dowiedział się, co on robi z Juugo...

Sasuke wrócił do pokoju. Ku jego zaskoczeniu w sypialni Uchihy znajdował się Juugo, z uśmiechem patrzący na swojego kochanka.

- A ty tu czego?! - warknął. - Kazałem ci iść do siebie!

- Ale wróciłem. Gdybyś... - zaczął.

- Gdybym co?! - zdenerwowany Uchiha zacisnął pięści.

- Gdybyś mnie... potrzebował.

Zapadła cisz. Żaden z nich nie chciał odezwać się pierwszy. Mijała chwila za chwilą, a niezręczna sytuacja była coraz bardziej napięta.

Sasuke poczuł jak do oczu napływają mu łzy.

Juugo postanowił się odezwać.

- Jeśli nie to... ja już sobie pójdę – odezwał się. Czarnowłosy nic nie odpowiedział. Patrzył tylko jak przyjaciel odchodzi.

- Cholera! - wrzasnął, waląc pięścią w ścianę. Po bladych policzkach spłynęły łzy. Wyraz twarzy przypominał grzesznego człowieka, który żałuje za swoje uczynki i nie wie co dalej ze sobą zrobić. Stał tak jeszcze przez dłuższą chwilę. Aż w końcu postanowił położyć się na łóżku i pomyśleć co dalej.

***dzień później***

Sasuke wstał rano lewą nogą. Nie wprawiło go to w dobry nastrój. Przetarł oczy i sięgnął po bokserki. Chwilę później założył spodnie i skierował się w stronę łazienki. W głowie nucił piosenkę: „Kolejny słoooneeczny dzieeeń...

Nagle przed oczami pojawił mu się obraz uśmiechniętego Naruto. Dobry humo na pewno dzisiaj nie zaistnieje, pomyślał. Rozbolała go głowa na samą myśl, że zdradzał swojego najdroższego kumpla, swoją pierwszą i jedyną miłość. Ale co miał począć. Nie mógł tak po prostu wrócić. Po pierwsze był zbiegłym shinobi. Był zdrajcą. No i jeszcze zemsta... Jego nienawiść dawała mu się we znaki.

Chlasnął wodą w twarz, żeby się ogarnąć. Na twarzy pojawił się grymas nie zadowolenia. Z gołą klatą wyszedł z pokoju. Poszedł prosto do kuchni gdzie Juugo razem z Suigetsu szykowali śniadanie. Sasuke wszedł do pomieszczenia po cichu. Nawet się nie przywitał z kumplami. Po prostu usadowił dupę na krześle. Złowrogo spoglądając na Juugo...

-S-stało się coś? - spytał lekko zdenerwowany brązowooki. Uchiha nic nie odpowiedział. Prychnął pod nosem i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Suigetsu obmyślił się co może być powodem jego humorku, więc wyjął z lodówki kawałek mięsa i uciekł z miejsca zdarzenia.

- S-stało się coś? - ponowił pytanie po chwili ciszy. Ten znowu tylko prychnął i odwrócił od niego wzrok. Juugo usiadł przy stole naprzeciw kumpla.

- Wiem, wiem – zaczął. - Dzisiaj 10 paździenika...

- Zamknij się! - wrzasnął Uchiha. Dzisiaj urodziny Naruto. Strasznie za nim tęsknił...

- Spokojnie... nie musisz krzyczeć. Chce ci tylko pomóc. Jakoś... - odparł cicho próbując go uspokoić.

- Nie musisz poruszać tego tematu!! A poza tym jestem spokojny – wycedził przez zęby każde słowo. - Po prostu nie chce o tym rozmawiać. - Nagle jego rysy twarzy się uspokoiły i nabrały powagi. Oczy jednak były zeszklone, co wskazywało na to, że w każdej chwili może się rozpłakać. Tylko temat Naruto był w stanie wywołać u niego taki stan. Juugo nie był do końca pewny co ma zrobić. Wstał i podszedł do niego. Wyciągnął rękę aby pogłaskać go po głowie. Jednak Sasuke odepchnął jego dłoń.

To tej pory tylko Naruto miał na to pozwolenie.

Chciałbym wrócić... - Wyrzucił to z siebie. - Tęsknie za nim.

Właśnie po tym zdaniu diametralnie łzy spłynęły mu po policzku. Juugo ponownie wyciągnął rękę ale tym razem przytulił go i założył delikatny pocałunek na jego czole. Dłonią otarł łzy i spojrzał mu prosto w oczy.

- A jeśli pomogę ci wrócić? - zaproponował Juugo z lekkim uśmiechem. Sasuke lekko zmieszany przez chwilę analizował słowa przyjaciela.

- Co masz na myśli?

- To, że wrócę z tobą. Do tego postaram się abyś mógł tam zostać i być szczęśliwym.

- Ale ja jestem zbiegiem i zdrajcą. Cała wioska...

- Chcesz być blisko niego czy nie? - spytał twardo. Uchiha zacisnął pięści i wstał. Cicho zaklął pod nosem. Wziął głeboki wdech.

- Pragnę tego... ale..

- Żadnego ale. Chodźmy tam choćby zaraz, teraz.

- A co z zemstą?

Nie dostał odpowiedzi. Czarnowłosy zaskoczony zachowaniem przyjaciela kiwnął tylko głową i rozluźnił pięści.

- Chodźmy... - zaczął Sasuke. - Ale...

- Ale?

- Najpierw muszę znalęść prezent urodzinowy – odrzekł cicho.

- Oczywiście – zgodził się Juugo. Obaj wyruszyli w drogę powrotną. Jednak nie było pewności, że będą mogli zostać...

***wieczorem w Konohagakure***

- Sasu-sasuke? - Naruto wytrzeszczył oczy. Nie mógł uwierzyć, że Uchiha stoi tuż przed nim. Po chwili zerknął na jego towarzysza.

- A ty kto, dattebayo? - wskazał brązowookiego palcem. Na twarzy Sasuke pojawił się delikatny rumieniec.

- To jest Juugo... znaczy... - zajęknął się Sasuke.

- Juugo?

- Tak. Pomógł mi podjąć decyzję o powrocie... do ciebie... znaczy do wioski.

-Chodzi o to, że chcemy wrócić do wioski i żyć normalnie... Naprawić błędy.

- Co?! - zdziwił się Uzumaki. Był zły, smutny, rozczarowany i szczęśliwy w tym samym czasie. Stał nie ruchomo wpatrując się w czarne oczy swojego przyjaciela. Ten spojrzał na Juugo, który skinął głową żeby ośmielić Sasuke. Uchiha uśmiechnął się szarmancko i objął dłońmi twarz blondyna.

- C-co ty? - zareagował zaskoczony. Uchiha zignorował to i pocałował Naruto w usta. Zesztywniał. Po chwili rozluźnił mięśnie i lekko uchylił usta zapraszając Sasuke. Odruchowo, delikatnie musnął językiem dolną wargę Uzumakiego i odsunął się. Spojrzeli sobie w oczy.

- Tęskniłem, usuratonkachi. - W oczach błękitnookiego pojawiły się łzy. Już chciał coś powiedzieć ale zauważył, że Uchiha wyjmuje coś zza pleców i podaje jemu. - Wszystkiego najlepszego! - Naruto wziął od niego pudełeczko i spojrzał w oczy Sasuke.

- Nie musiałeś...

- Musiałem. No dalej, otwórz.

W pudełku znajdowała się szklana kula. W środku był i... Sasuke. Przytulenie. Naruto popłakał się ze wzruszenia. Nie był pewien czy wybaczył Sasuke. Ale na pewno musiał mu wszystko wynagrodzić. Podziękował mu za prezent i zniknął, zostawiając Sasuke samego z Juugo. Obserwatorzy również się rozeszli...

Może kiedyś wszystko się ułoży, pomyślał Sasuke.

____________________________
od autorki:
Pierwsze opowiadanie dla dorosłych! Wiem, że z poprzednim opowiadaniem miałam problem i musiałam podzielić go na części... Teraz macie całość. Opowiadanie jest one-shotem ale jeśli będziecie chętni mogę napisać część dalszą by dowiedzieć się czy Sasuke i Naruto znajdą spokuj. :D
Mam nadzieje, że wam się spodoba. :3 
Komentujcie! :D